Z DZIENNIKA POKLADOWEGO:
Dzis dzien pełen cudów! Przed wylotem z Madrytu nie dostajemy żadnej wiadomości od Dawida, co oznacza, że po przylocie do Frankfurtu najprawdopodobniej będziemy musieli jechać autobusem z lotniska na dworzec kolejowy. Jest to o tyle niekorzystne, iż planowo przylot mamy 8:40 a pociąg odjeżdża o 11:26. Na lotnisku dowiadujemy się, iż autobus jest o 9:40, jedzie 2 godziny i na pewno nie zdążymy na pociąg. Nie jest to dobra wiadomość, ponieważ będziemy musieli wykombinować jakiś transport z Berlina do Szczecina. Ale cuda się zdarzają!!! Autobus przyjechał 8 min przed czasem, a my dostaliśmy takiego speeda, że zdążyliśmy wziąć bagaże i dobiec do pociągu tuż przed odjazdem! Cała późniejsza podróż była równie udana, choć bywały momenty grozy, gdy pociąg miał opóźnienie, a kolejny odjeżdżał za 5 min. Jednak nic nas nie zatrzymało i dojechaliśmy planowo do naszego ostatniego wspólnego celu - Szczecina.