Ostatni dzien w Stambule! Widzailem lezke w oku Kasi i westchnienie Adama gdy wyjezdzalismy z tego jakze uroczego miasta. Ale od poczatku! Poczatkowo udalismy sie na bazar z zamiarem zakupu artefaktow przeroznych. Herbaty i inne przyprawy kupione schowalismy do plecaka i zwiedzilismy pobliski Meczet Sulejmana Wspanialego. Upalny to byl dzien! Poszlismy usiasc w ogrodach otaczajacych Uniwersytet Stambulski, a nastepnie na panel poszla Hagia Sophia, ktora chyba zaskoczyla wszystkich (nawet mnie). Placimy te 20zl a w srodku... wieeeelllkie rusztowanie, sciany sie sypia, a na dole jeszcze jakis namiot z wystawka!!! Zdegustowani wychodzimy czem predzej. Przysiadamy pod Blekitnym Meczetem na partyjke tysiaca a potem juz zbieramy pupcie w troki i idziemy na prom, by zdazyc na autobus startujacy z Otogar Harem. I tu male zdziwko! CZekamy sobie czekamy... smiechy chichy... no to gdzie jedziemy? Do Antakii... nieee... do Antalii... Antalii??? Alez skad! To byla Antakia, ktora lezy przy granicy z Syria! Pokaz bilet! No masz! I co? ...ANTALIA... !@#@$#!%&^. A gdzie to? No normalnie w Turcji. Tylko, ze nad morzem... Srodziemnym! No miejmy nadzieje, ze to nie jakas pipidowa, bo nie wyjedziemy z niej! Nie no w przewodniku ladnie o niej napisali... nawet brama Hadriana maja... zawsze chcielismy zobaczyc Brame Hadriana!!! No to jedziemy:) Jak przygoda to przygoda!