No i stalo sie! Jestesmy w tej Antalii, ktora jak sie okazuje nie jest naszymi 'Miedzyzdrojami', lecz nadmorska Warszawa!!! Milion osiemset mieszkancow!!! Co to jest??? Jedziemy na tutejsza plaze prawie 40 minut. Tam spedzamy przyjemne chwile moczac pupcie w Morzu Srodziemnym i zazywajac kapieli slonecznych. No, nie wszystkim wyszly one na dobre, bo Adamos spalil sobie syrki i czerwone ma jak raczek! Po kilku godiznach plazowania idziemy do miasta (nie bede mowil ile szlismy, bo Kasia siedzi z tylu i mnie zabije za to:) gdzie ogladamy tutejszy zlobkowany Minaret, brame Hadriana... no i marine, ktora Kasi osobiscie do dgustu nie przypadla. Miasto ogolnie super... ale nie na nasza kieszen! Jesli chodzi o lezenie buczkiem na plazy, imprezowanie do rana w nadmorkich knajpach to polecamy! Wieczorem wyruszamy w dalsza podroz... miejmy nadzieje ze w strone Syrii;)