Zmeczeni ciagla podroza z Antalii dotarlismy do Damaszku ok. 20.00. Taksowka podwiozla nas do hotelu w zacisznej uliczce (do ktorej poczatkowo balem sie wejsc), nastepnie szybki prysznic, rozlozenie legowiska na dachu i obczajka terenu. Pierwsze kroki skierowalismy do pobliskiego baru na papu, a nastepnie poszlismy na Stare Miasto. Niestety, wiekszosc sklepow byla juz pozamykana (oprocz lodziarni!!! Ja zjadlem loda, oni sie bali!!!). Nocne wedrowki nie wyszly nam na dobre, bo miasto nas troszke zrazilo do siebie no i zgubiliosmy sie (ale tylko troszke!). Wykonczeni leglismy na hotelowym dachu...