Po kilkugodzinnej jezdzie przez zatloczona Zakopianke i gorzysta Slowacje docieramy do
Budapesztu. Niestety autobus ma kilkunastominutowe opoznienie wiec musimy szukac noclegu. Niestety, po 22.00 w sobotni wieczor i to w stolicy nielatwo znalezc tani nocleg. Niepozorny hostelik daleko od centrum... jedyne 18 euro od osoby! Szalenstwo. Na szczescie nie zniecheca nas to i szukamy dalej. Kilkanascie metrow dalej Hostel Florian prowadzony przez rodzine chinczykow. Tylko corka mowi po angielsku i oznajmia ze hostel is full. Na pytanie czy mozemy spac tu pod namiotem u nich na podworku na betonie cala rodzina wybucha gromkim smiechem. No istalo sie! Spimy za 4 euro:) tego dnia padamy na pyski. Nic poza prysznicem i wlasnym spiworem.